Chronicles of Faranna
FAQ
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Szukaj
Forum Chronicles of Faranna Strona Główna
->
Zakon Paladynów Światła
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Świat
----------------
Świat
Doliny
Puszcza
Pustynia Skorpionów
Skalne Wrota
Zakon Paladynów Światła
Tairoth
Quilrabe
Bagna
Królestwo Eratonu
Baaleth
Torres
Meren
Zjednoczone Królestwo Rinsfall i Fraisounce
Wolny Arwer
Dziki Wschód
Miasto Rokfor
----------------
Ulice Rokfor
Warsztat Heraldyka
Inne
----------------
Genezy postaci
Różne
Zanim zaczniesz
Dział punktów fabuły
----------------
Karty postaci
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Magnus
Wysłany: Czw 22:17, 05 Kwi 2012
Temat postu:
Zawlekli zamroczonego Flipa do łóżka, na szczęście nikt się nie obudził, zamroczony młodzieniec patrzył teraz w sufit, Magnus położył mu rękę na twarzy.-Śpij- Zaklęcie podziałało od razu i Flip w jednej sekundzie chrapał jakby wcale go tej nocy nie budzono.
-Zabierz ze sobą potrzebne rzeczy, ja za ten czas wezmę kilku moich ludzi. Spotkamy się na dziedzińcu.
Ansgar van Puzzle
Wysłany: Czw 16:56, 05 Kwi 2012
Temat postu:
-Dzięki - rozcierał jeszcze rękę. -Ale musimy ruszać teraz. Wtyczka w Strzale to już nie przelewki. Zakon może nie być już bezpiecznym miejscem. Myślę że mogę zaufać jego słowom, ale wolę, żeby na razie był wyłączony z tego bałaganu. Nalegam, żebyś zabrał ich teraz jak najprędzej, a ja się przygotuję w mgnieniu oka i ruszamy.
Magnus
Wysłany: Czw 12:25, 05 Kwi 2012
Temat postu:
Magnus podniósł Flipa, zamroczony młodzieniec patrzył pustymi oczami po pokoju, mina chwila zanim dojdzie do siebie i poczuję ból napływający z pulsującego, czerwono-sinego polika.
-Dobry cios, tylko teraz pomóż mi go zanieść z powrotem do lazaretu.
Powiedział rycerz kładąc Flipa na krzesło, członek Białej Strzały wyglądał tragicznie, do wystającego spod bandaży guza doszedł wielki siniak na poliku, a z ust ciekła strużka krwi.
-Wyruszamy jutro z samego rana, do tej pory powinien wrócić do siebie, a ja będę mieć czas na skompletowanie drużyny.
Ansgar van Puzzle
Wysłany: Śro 16:06, 04 Kwi 2012
Temat postu:
-Oczywiście że czekają tu na nas inni. Nie mogliśmy się tak szybko do was zwrócić. Ufamy tylko Ansgarowi. Ansgar ufa tobie, więc liczymy tylko na was dwóch. Dobrze, że listy trafiły tutaj, bo to chyba najbardziej bezpieczne miejsce. Właściwie to przewidziałem cię - uśmiechnął się przezornie Sund. - Nie wiedziałem, że ten bałagan z lądowaniem skończy się aresztowaniem mnie przez milicję biskupa, ale jak już to zrobili, to wiedziałem, że mnie odnajdziesz i przywleczesz tutaj. Zaczęli mnie rozpytywać, ale nie zdążyli tego zrobić porządnie. Bardziej obił mnie ten twój pachołek. Więc proszę cię, nie mów mi, że to są twoi paladyni, bo przyszedł po mnie jeden paladyn i dwóch idiotów, którzy ciągnęli mnie za jęzor nie wiedząc w ogóle o co chodzi i o co mają pytać. Tylko patrzeć jak Gwyn wyciągnie łapę po twój zamek. Przecież to jemu podlegacie, czyż nie? Podlegacie koronie.
Ansgar pozwalał mu mówić, teraz jednak wtrącił się.
-Posłuchaj, na spokojnie. Nadal odrzucasz możliwość, że nie ma u was szpiega?
-Nie wiem tego - odparł teraz szczerze.
Ansgar wybuchnął śmiechem.
-A ja jestem tego pewien, bracie.
Odwrócił się do Magnusa.
-Zrobimy tak. Sund, nie będziesz kontaktować się z żadnymi ludźmi od was. Dowódcą waszego oddziału była Elina, prawda?
-Tak. Ale to nie jest jej prawdziwe imię.
-Teraz to nieważne. Chcę zebrać najlepszą drużynę ludzi, która wjedzie ze mną do stolicy, pomoże w rozpowszechnieniu listów, a potem pomoże mi odnaleźć mojego syna.
-Ansgar, rozumiem, że go szukasz. Wiesz jednak, że to drugorzędna sprawa.
-Nie dla mnie - odparł mężczyzna.
-W pierwszej kolejności służysz królestwu...
-Nie widziałem go pięć lat i nie wiem czy żyje. Mam to głęboko w poważaniu, co się stanie z krajem, rozumiesz? Dla mnie może rządzić tuzin sodomickich proboszczy.
Aż zapadła cisza jak makiem zasiał. Ansgar znów ją przełamał:
-Powiedziałem, że najpierw list, a potem on.
-Nie możesz teraz o tym myśleć, nic nie może cię rozpraszać.
-Najpierw listy, potem on. Tyle jestem w stanie zrozumieć.
-A łajno! Nie będziesz, nie myślisz trzeźwo...
Odchylił się, zakołysał w biodrach do przodu i strzelił silnym hakiem Flipa w policzek. Spadł z krzesła.
-Pojedziesz z nami. Potem odnajdziemy resztę i przejrzymy zakonne archiwum w poszukiwaniu najlepszych. Chcę skompletować swój oddział zanim dostarczę listy w odpowiednie ręce. Magnus, ruszamy natychmiast. Bierzesz drużynę jeźdźców szybkich jak wiatr i pierwszych mieczy Rokfor. Jedziemy na ziemie barona Cheswerda.
Magnus
Wysłany: Wto 23:07, 03 Kwi 2012
Temat postu:
Magnus nie odpowiadał, zamyślony wbił wzrok w Flipa i po chwili milczenia zaczął mówić.
-Więc od początku nie mieliście żadnego planu?! Mieliśmy wylądować w Rokfor, a potem myśleć co dalej? Wszystko co do tej pory zaplanowaliście się spieprzyło, a twoja odpowiedź "coś poszło nie tak"? I ty mówisz, że nie jesteś żółtodziobem? Należysz do tajnej organizacji, twierdzisz, że jesteś świetnie wyszkolony, ale kiedy wszystko się posypało to siedzisz tu czerwony jak burak i pytasz się mnie co dalej?
Mówił już nieco podirytowany rycerz, cała sprawa zaczęła się komplikować, już nie chodziło tylko o inkwizycję i Gwyna, w sprawę wmieszała się Biała Strzała, organizacja o której nic nie wiadomo, a która rzekomo chciała pomóc w walce z biskupem.
-Na pewno macie ludzi w tym mieście, nie chce mi się wierzyć, że nikt od was nie czekał na nasze przybycie, musi być ktoś z kim możemy się skontaktować!
znaczy to ja się zapytałem, myślałem że wynika z kontekstu
Ansgar van Puzzle
Wysłany: Wto 21:29, 03 Kwi 2012
Temat postu:
Jeszcze raz spróbował wstać, ale Ansgar pchnął go lekko na krzesło.
-Siedź. Póki co siedź i odpowiedz nam, dlaczego nas zaatakowano w Bunczym Siole.
Flip spojrzał z dezaprobatą na Magnusa.
-A ty gdzie byłeś przez ostatnie cztery lata? Ech... Naprawdę nie widzisz tej nagonki na Ansgara? Nie wierzę, że nie rozpytywali o niego w twoim zakonie. Patrolują każdy ważniejszy gościniec. Ktoś im nadał, nie wiem, może ten cieć który zamiatał wtedy koło karczmy, że to mógł być hrabia. Są wszędzie i reagują natychmiast. Dla twojej wiadomości, Ansgarze - zwrócił się twarzą do drugiego mężczyzny - Nagroda za ciebie przebiła już dawno tą sprzed niemal dziesięciu lat, którą wystawił za ciebie król tyran. Mają cię ciągać po dziedzińcu pałacu...
-Dobrze, dobrze. A jak wyjaśnisz atak na nas powietrzu nad Morzem Igieł?
-Tego nie wiem.
-Może macie kreta?
-Co?
-Ktoś jest ich uchem, u was w Strzale.
-Niemożliwe! - obruszył się Flip.
-Słuchaj, skoro jestem taki ważny... A pozwalam tak sobie egoistycznie myśleć...
-Nie ty, tylko twoje listy - odciął się Flip.
Niezrażony Ansgar kontynuował:
-Skoro przywozicie mnie w ładowni, próbujecie mnie odpchlić i odrobaczyć jak psa, bo strzyżecie mnie na łyso i trzymacie w jakiejś celi dla szaleńców, jednocześnie jednak karmicie i poicie mnie doskonale, a gdy dochodzę do siebie, przedstawiacie przede mną moją misję... Gdzie od razu rzecz jasna nasuwa się drugie pytanie - dlaczego nie dostarczycie tych listów własnoręcznie...
Flip znów mu przerwał:
-Bo jesteś legendą.
-Reakcjonistą. Elementem odpadowym.
-Pieprzenie! - warknął. - Uwierzą ci. Raz ci uwierzyli! Wiesz ilu jest przeciwnych Gwynowi?
-Myślałem że dwunastu baronów i hrabiów towarzyszących mi w Torres to byli lojaliści. Tylko ja, hrabia del Deithwen i baron Cheswerd byliśmy przeciwni wyprawie.
-To prawda. Ale teraz wiele się pozmieniało. Grają o tron, bo rodzina Gwynów stała się zbyt rozpasana. W stolicy panują złe nastroje.
-Dobrze, wracając... Rozumiem, że ja mam dostarczyć listy, ale dlaczego, skoro misja jest tak istotna i przykuwacie do niej tak wielką wagę, bo bagatela może zmienić w tym królestwie wszystko, wysyłają ze mną takich żółtodziobów? Dałeś się złapać krótko po lądowaniu, reszta też.
Mrugnął tylko lekko, gdy Ansgar wspomniał o "żółtodziobach".
-Słuchaj mnie, do cholery. Robimy to za darmo. Altruistycznie. Ja tylko wykonuję rozkazy. Umiem się bić, wierz mi. Daj mi zapluty drewniany widelec i postaw przede mną sforę wilków, a wrócę z ich skórami na plecach. Nie wiem dlaczego tak się stało. Coś poszło nie tak. I nie wiem, kto nas zaatakował w górach!
-A komu waszym zdaniem miałbym dostarczyć te listy?
Flip milczał, czerwony ze złości wpatrywał się to w niego, to w Magnusa. Ansgar skrzyżował ręce na piersi.
-A ty masz jakiś pomysł? Nasz przyjaciel najwidoczniej nie uwzględnił tego w planie. - spytał rycerza.
Magnus
Wysłany: Wto 20:58, 03 Kwi 2012
Temat postu:
-Zakon przejął nad nimi jurysdykcję, byli już przesłuchiwani, a teraz leża w lazarecie, moi ludzie bywają w gorącej wodzie kąpani, co zresztą sam dobrze wiesz. Odpowiedz proszę na nasze pytania, nie lubię używać przemocy.
Odpowiedział beznamiętnie Magnus, rycerz stał teraz oparty o ścianę, z założonymi rękoma czekał na reakcję Flipa.
Ansgar van Puzzle
Wysłany: Pon 1:23, 02 Kwi 2012
Temat postu:
Ansgar i Magnus weszli nocą do lazaretu. Schwytany człowiek Białej Strzały spał. Czoło miał owinięte bandażem. Zamiast oka wykwitła czerwona, bulwiasta plama.
Ansgar stuknął w poręcz łóżka. Młody mężczyzna ocknął się gwałtownie.
-Flip. Teisard Sund.
Poderwał się i spróbował unieść ręce, skrępowano go jednak.
-Hrabio? Co do diabła! Rozwiążcie mnie!
-Nie drzyj się tak. Innych pobudzisz!
-Co z tobą? Rozwiąż mnie!
-Trzymaj go, Magnus!
Rozwiązał mu więzy i z pomocą Magnusa przeprowadził przez korytarz do pustej sali na końcu korytarza. Dokładnie zamknął drzwi.
-Wciąż mi nie ufasz? Dzięki nam wróciłeś przez morze na kontynent. Gdzie jest reszta?
Magnus
Wysłany: Sob 2:08, 12 Lis 2011
Temat postu:
-Więc będę musiał Cię zostawić dla Allanah.
Powiedział rycerz uśmiechając się szelmowsko. Objął ją mocno, chciał poczuć ciepło jej ciała i upewnić się, że to wszystko jest prawdzie, a nie jest kolejnym snem, który skończy się smutnym powrotem do szarej rzeczywistości. Nie powinien tu przebywać, to mogło naruszyć jego autorytet,
Magnus się tym jednak nie przejmował, potrzebował momentu w którym nikt nie będzie myślał o państwie, biskupie i innych przykrych tematach.
Oddał się więc chwili uniesienia i zapomniał.
Świat
Wysłany: Pią 15:35, 11 Lis 2011
Temat postu:
-Nie jestem Eren. Jestem Allanah. Urodziłam się jako Allanah. Zakon przechrzcił mnie jako Eren, bo to znaczy "źródło Wszechojca".
Zachichotała, i spoważniała natychmiast.
-Źródło Wszechojca...
Eren wydawało się, że czekała na ten moment od zawsze.
-Chodźmy stąd. Chodźmy. Ty i Allanah.
Objęła dłońmi jego policzki i wyszeptała prosto do ucha.
-Jako Eren nigdy nie będę twoja.
Magnus
Wysłany: Pią 13:05, 11 Lis 2011
Temat postu:
Nie tego się spodziewał przekraczając drzwi gabinetu. To zaczynało przypominać fabułę książek erotycznych, które z lubością były czytane, a następnie palone na stosach zakazanych utworów. Magnus był zaskoczony, kiedyś cały czas marzył o takim momencie zbliżenia, miał nadzieje że Eren będzie jego. W jednej chwili rycerz cofnął się dziesięć lat wstecz, do czasów kiedy był jeszcze młodym, pełnym nadziei na znalezienie miłości chłopakiem. Wspomnienia i emocje zawładnęły jego umysłem.
Świat
Wysłany: Czw 0:54, 10 Lis 2011
Temat postu:
Eren słuchała go z uwagą.
-Musisz być zdrowy - powtórzyła. - Musisz.
Dlaczego, dlaczego nie było go tyle czasu?
Dziwne rzeczy rządzą światem. Miecze i pieniądze, za które można kupić miecze. Jeszcze dziwniejsze rządzą ludźmi. Żądze i pragnienia, które posiadamy, a historia kończy się tak, że to one zaczynają posiadać nas.
Dziewczyna kopnęła jego krzesło z wprawą tak, że nie wywrócił się, ale pojechał na nim z szuraniem w kierunku przepierzenia z prześcieradła. Sala opustoszała, to nie była leżakownia na rannych. Pogaszono już kinkiety. Dlaczego nie...? Skoro dotychczasowy świat, ach, dotychczasowy porządek wszystkiego, jak zwykle co dnia przecież się wali?
-Magnus. Magnus...
Dotknęła jego twardej piersi muślinowym, długim palcem.
-Magnus...
Przeniosła dłoń na jego policzek, odsuwając kosmyk splątanych, mokrych, czarnych włosów. Te blizny. Mężczyźni z bliznami.
Co będzie za chwilę? Nie myślała. W głowie kołatało jej tylko
With the moon I run, far from the carnage of a fiery sun.
Była tylko oddaną Wszechojcu, może trochę przez zbyt długi czas, młodą podporucznik Eren Kaydale. On był tylko wrażliwym mężczyzną brutalnie odartym z prawa do odrobiny miłości.
Usiadła na nim okrakiem, trochę bezwstydnie. Jej piersi wydęły się jak księżyce w sznurowanym ciasno gorsecie pod zakonnym napierśnikiem. Złożyła gorący pocałunek na ustach rycerza, a w jej oczach tańczył po części jakiś odległy strach.
-Magnus. Magnus.
Ugryzła go w wargi.
-Sukin ty synu.
Magnus
Wysłany: Śro 18:22, 02 Lis 2011
Temat postu:
-Wiem, to tylko kwestia czasu jak ten stary pryk wyciągnie swoje chciwe łapska po zakon. Ech, ta cała wielka polityka, układami z władzą zawsze zajmował się Odyn, ale skoro go teraz nie ma.
Eren nałożyła na czoło Magnusa, cienką warstwę żółtej maści, a następnie dokładnie opatrzyła głowę rycerza.
-Gotowe, coś jeszcze?
Spytała wycierając ręce w kawałek tkaniny. Magnus uniósł lekko koszule i pokazał jej posiniaczoną klatkę piersiową.
-Cóż, wszystkie żebra są chyba całe, ale męczą mnie straszne bóle. Mogłabyś użyć magii leczenia?
Eren spojrzała zdumiona i zmartwiona zarazem, otarcie na czole nie było poważne, za to klatka piersiowa pełna fioletowych plam, nie wyglądała najlepiej.
-Wiem, lepiej by było odpocząć i pozwolić się organizmowi zregenerować, ale sama wiesz, że nie mogę teraz odpoczywać. Muszę być zdrowy, aby poradzić sobie z biskupem.
Świat
Wysłany: Śro 16:26, 02 Lis 2011
Temat postu:
Pomimo zasady "żaden równy ponad równym" wielu paladynów znajdowało się w praktyce pod wodzą dwóch Kawalerów. Z racji ich dawnej znajomości Eren nie była w to włączona. Wyjątkowo skutecznie i bezczelnie z tego korzystała z uśmiechem na ustach.
Wstała i podeszła do Magnusa kołysząc biodrami. Och, co to była za bomba! Nigdy nie pozbyła się chęci do najstarszej gry świata pomimo złożenia ślubów. Ujęła mocno jego brodę unosząc głowę do góry i przyjrzała się poharatanemu czołu.
-Biedak. - uśmiechnęła się lubieżnie. I tak od lat pogrywała w te gierki; sobie pod ich nosami. Jednak jej mina sugerowała jednoznacznie, że czas się zająć poważnymi sprawami.
-Nam też nie jest łatwo. Oczekujemy twoich komend. Gwyn żąda podporządkowania paladynów pod groźbą sekularyzacji. I to nie są już odległe kwestie ultimatum, jakieś tam mgławicowe sprawy. Chce zorganizować kongres w stolicy, na którym miałbyś się pojawić.
Magnus
Wysłany: Śro 0:29, 02 Lis 2011
Temat postu:
Magnus wiedział, że kapitan nie jest zadowolony z powodu, tak małej ilości informacji jakich mu udzielił, rycerz wolał jednak wprowadzać Margerta w całą sprawę powoli. Im mniej osób wie, tym lepiej, a Magnus widział w tym paladynie przyszłość zakonu i nie chciał go niepotrzebnie narażać.
-Ledwo co wróciłeś, a już potrzebujesz leczenia?
Pytanie wyrwało go z rozmyśleń, rycerz znajdował się teraz w niewielkim gabinecie, leczono w nim rany i choroby nie zagrażające życiu pacjenta. W pokoju tym znajdowało się łóżku, szafa pomalowana na biało, biurko z dwoma krzesłami i mały składzik na leki.
-Chyba nie jesteś tak ranny, że nie możesz mówić?
Spytała, udając zmartwioną, paladynka siedząca za biurkiem. Rycerz uśmiechnął się do siebie, wszędzie rozpoznałby tą postać. Burza rudych włosów, zielone oczy, lekko blada cera od ciągłego czytania książek w ciemnej bibliotece i przepiękny uśmiech, który sprawiał że nawet największym wojakom, takim jak Magnus, uginały się nogi. To była Eren, przyjaciółka Magnusa, z czasów kiedy był adeptem. Rycerz razem z nią uczęszczał na szkolenie paladyńskie, dziewczyna jako pierwsza się z nim zaprzyjaźniła, mimo iż większość klasy, trzymała Magnusa na dystans z powodu jego mieszanej rasy. Rycerz skrycie się w niej podkochiwał i chciał wyznać jej swe uczucia, lecz zanim to zrobił, Eren złożyła śluby czystości i całkowicie oddała swe życie Wszechojcu.
-Nie widzisz że ledwo stoję? Wróciłem ranny z podróży, a ty wcale się o mnie nie martwisz.
Powiedział skarżącym się tonem Magnus i usiadł na krześle naprzeciw Eren.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Elveron phpBB theme/template by
Ulf Frisk
and
Michael Schaeffer
Copyright Š Ulf Frisk, Michael Schaeffer 2004
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin