Chronicles of Faranna

FAQ Użytkownicy Grupy Galerie Rejestracja Zaloguj
Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Szukaj

2.11.1480 Ven Emeireth - Eraton Południowy

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Chronicles of Faranna Strona Główna -> Królestwo Eratonu
Autor Wiadomość
Etherion
Poszukiwacz Przygód



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 488
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:28, 02 Lis 2011    Temat postu: 2.11.1480 Ven Emeireth - Eraton Południowy

Zapach lasu po deszczu. Grzyby, zioła, igliwie i olejki eteryczne. Koncert słowika na pobliskim drzewie. Dzięcioł gdzieś pracowicie stukający dziobem w drzewo. Spokój. Lekki wiatr kołyszący drzewami. Wilgotna ściółka i krzewy od rosy...

Spokój.

Zmęczony i jeszcze do niedawna poważnie chory człowiek leżał pod starym jesionem. Zamknięte powieki skrywające jasnoniebieskie oczy. Surowa, pobrużdżona starością i ranami twarz byłego żołnierza. Krótkie, powolutku siwiejące już włosy. Dobrze zbudowane ręce i duże, silne dłonie.

Chciał odpocząć. Bardzo chciał odpocząć. Musiał zregenerować siły.

Nie dalej jak sześć miesięcy temu zgłosił się do pomocy i udziale w ekspedycji badawczej archipelagu San Caledon. Podróż, nowy klimat, nieznane dotąd choroby i bardzo długie podróże mocno nadszarpały zdrowie. Sęk w tym że było jednak warto, ale odkrycia nie dawały mu spokoju.
"Tak niewiele wiedzieliśmy do tej pory... Teraz zdaje się że nie wiemy nic"
Słowa przewodnika którego imienia już zdołał zapomnieć zapadły jednak mu w pamięci. Tak samo jak imię Tego przez którego istnieje większość znanego mu świata w którym się wychował i w którym żyje.

Gdzie on jest? Dlaczego zniknął?

Miał pod swą komendą smoki, miał pod swą komendą ludzi, służyło mu tak wiele ras o których nic dzisiaj nie wiadomo. Był potężny. Był ich stworzycielem i władcą. Ale znikł. Nie ma go. Zostawił te świat.

Dlaczego?

Jego imię nie dawało mu spokoju nawet w snach. Oto stoi w ciemności rozświetlonej tylko przez jedne światło. Niczym samotna świeczka w ogromnej piwnicy bez okien...

Prosty geometryczny kształt, trójwymiarowych rombów. I ta potęga...
Czysta moc w najczystszej postaci. Zostawił ją. Zostawił ją w tym świecie. A razem z nią zostawił wszystkich którzy mu służyli. Dlaczego?

Obudził się. Sen prysł. Powoli otworzył powieki czekając aż najdoskonalsza naturalna luneta dostroi ostrość widzenia. Było zielono. Las cieszył wzrok wszelkimi odmianami zieleni, nos ucztował wdychając leśne zapachy rozpuszczone w lekkiej mgiełce. Powoli wstał rozprostowując kości. Pora było wracać do Druidów na posiłek. Umysł jednak wciąż powtarzał jedno słowo, uparcie jak gdyby miało jakieś znaczenie.

Thoaren...

Etherion zaspany jeszcze, wolnym krokiem udał się na przełaj do Druidów którzy mieszkali nieopodal Ven Emeireth służąc miejscowym za lekarzy i spełniając posługę religijną czcząc siły przyrody.

Czy nie powinni oni oddawać hołd swemu stworzycielowi?

Wdzięczny im był za gościnę. Mieszkał już u nich trzeci tydzień. Pobyt ten był dla niego jak uzdrowisko. Zasłużony odpoczynek.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Etherion dnia Śro 19:32, 02 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Świat




Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 611
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 17:13, 11 Lis 2011    Temat postu:

Idąc przez gaj już z daleka mógł usłyszeć dźwięk fletu i śpiewający głos. Gaj druidów był bezpiecznym i szczęśliwym miejscem a to dzięki jego mieszkańcom. Odłam druidów który osiedlił się w tych stronach nazywano „Obrońcami Życia” bo była to dla nich sprawa absolutnie nadrzędna. Nie wymagali składania ofiar naturze, jedynie szacunku do niej i do pomagania innym żywym istotom, dotyczyło to zarówno zwierząt jak i ludzi. Do gaju druidów mógł przyjść każdy i znaleźć tam schronienie miejsce do odpoczynku lub wyzdrowienia. Niejednokrotnie przychodziły nawet same leśne zwierzęta, zupełnie jakby wiedziały, że otrzymają tutaj pomoc.

Etherion jak i większość mieszkańców Ven Emeireth właśnie z tego względu darzyła druidów ogromnym szacunkiem. Według niego, ci mężowie byli pod wieloma względami podobni do niektórych zakonów Wszechojca w Rokfor. Tak jak i w kraju na południu tak i w Eratonie nieraz zdarzało się, że niektóre religie bardziej skupiały się na gromadzeniu bogactw dla wąskiej grupy ludzi kosztem pozostałych. Druidzi z Ven Emeireth jako dary przyjmowali wyłącznie pożywienie, narzędzia lub inne zwyczajne przedmioty, gardzili pieniędzmi i zbytnimi bogactwami. Chociaż niejednokrotnie pogrążeni w zadumie lub modłach, nie byli ponurakami a ich radość życia w magiczny sposób przechodziła nawet na tych którymi się opiekowali, starcami i sierotami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Etherion
Poszukiwacz Przygód



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 488
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 18:06, 11 Lis 2011    Temat postu:

Etherion przeszedł prowizoryczny płot wchodząc do serca gaju gdzie zazwyczaj wszyscy przebywali. Stary elfi mistrz pieśni o imieniu Fenainel siedząc pod Drzewem Natury nie przerywał swej pieśni i muzyki płynącej z jego cithary. Mimo, że było jeszcze wcześnie większość mieszkańców gaju już wstała. Druidzi krzątali się tu i ówdzie przygotowując poranny posiłek, dzieci już wesoło bawiły się w krzakach a podeszli wiekiem siedzieli wokół elfa słuchając jego pieśni.

To było dobre miejsce do życia.

Szedł spokojnie odpowiadając na przywitania. Po drodze spotkał wilczycę-albinoskę Faril która wesoło podbiegła na przywitanie. Przez kolor swojej sierści została odrzucona przez swoje stado, znaleźli ją i wychowali druidzi tak że była zupełnie udomowiona i na stale mieszkała w gaju.
-Czeeeść Faril, na polowanie byś chciała co? - powiedział drapiąc ją za uchem i tarmosząc.
Po chwili odbiegła gdzieś dalej. Druidzi udomowili wiele podobnych zwierząt które na stałe mieszkały w granicach ich lasu.
Poszedł prosto do Tharrima, młodego ucznia druidów z którym bardzo się zaprzyjaźnił by jak codziennie wspólnie zjeść śniadanie i dowiedzieć się jaką pracę mają dzisiaj do zrobienia. Tharrim właśnie piekł na niewielkim ognisku podpłomyki.
-O jesteś wreszcie, myślałem, że będę musiał ciebie szukać pod Niedźwiedzią Skałą. Śniadanie zaraz będzie - rzekł wesoło Tharrim. Miał około 21 lat, charakteryzował go średni wzrost, długie włosy do ramion i brązowe oczy. Ubrany był w typowe długie druidzkie szaty koloru brązowego.
-Jestem jestem, wiesz że nie przegapiłbym śniadania.
-Wiem. I jak? Pomogła rada Starszego?
-Sam nie wiem... wciąż czasami męczą mnie dziwne sny. I nie mogę po przebudzeniu zebrać myśli.
-Rady Starszego zazwyczaj pomagają, chodź on sam przyznaje że nie są pewnikami. Grunt że spróbowałeś. Mi osobiście samotne noclegi pod Niedźwiedzią Skałą pomagają.
-Nie mówmy o tym więcej. Jakie plany na dziś? Polujemy, zbieramy zioła czy jedziemy do Ven Emeieth?
-Jakby ci było polowań za mało. Zabiłeś dwa tygodnie temu złego ducha i jeszcze ci nie brak mocnych wrażeń?
Etherion natychmiast przypomniał sobie wielkiego, czarnego jak węgiel niedźwiedzia, który do niedawna terroryzował tą społeczność nie dając spokoju. Nie wiadomo skąd rodzą się i tworzą te bestie, pewne były jednak dwie rzeczy, monstra te silnie emanowały złą magią i równie silnie nienawiścią do wszystkiego co żyje. Niszczyły i zabijały wszystko co napotkały na swojej drodze, najbardziej jednak nienawidziły drzew druidów które spontanicznie wyrastały w Eratońskich lasach. Wszyscy druidzi, niezależnie od odłamu do którego należeli za ponadczasowy obowiązek uznawali ochronę tych drzew, które przez swe właściwości były prawdziwym darem natury. Dlatego mieszkali i skupiali się wokół nich by chronić je właśnie przed „złymi duchami lasu”. Niestety druid znający i dobrze umiejący radzić sobie z tym zagrożeniem był już stary i niedawno zmarł. Heroicznym wysiłkiem Starszy druid Derim wraz z pozostałymi odprawił rytuał, który tylko tymczasowo przepędził z dala bestię. Wiadomo jednak było, że powróci a wtedy będą już bezbronni. Zgłosił się wtedy na ochotnika ażeby zabić to monstrum, chociaż w ten sposób chciał odwdzięczyć się za pomoc jaką udzieli mu druidzi. Udało mu się ale został dość ciężko ranny, na szczęście szybko zdrowiał będąc pod fachową opieką.
-Dobrze wiesz, że to było wystarczająco mocne wrażenie zarówno dla mnie jak i dla wszystkich.
-Nie zaprzeczę. Chodź zjeść, póki ciepłe.
Razem spałaszowali podpłomyki posmarowane lekko miodem popijając wodą źródlaną siedząc wokół dogasającego ogniska.
-Byłbym zapomniał, Starszy chce wiedzieć czy pomogło, poza tym ma do ciebie chyba jakąś prośbę. Pójdź się z nim zobaczyć.
-I tak miałem do niego iść - powiedział Etherion wstając z brzozowego pieńka na którym siedział. Poszedł na niewielkie poletko gdzie druidzi uprawiali potrzebne im rośliny i grzby, tam spodziewał się znaleźć Starszego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Świat




Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 611
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 17:25, 17 Lis 2011    Temat postu:

Starszy druid Derim rzeczywiście był na poletku pieczołowicie zbierając zioła i oglądając jak rosną. Etherion podziwiał go za pasję jaką starszy pan obdarzał ogrodnictwo i botanikę, Derim bowiem eksperymentował na różnych roślinach tworząc ich nowe odmiany. Jakże wielkim zdziwieniem wprawił go raz, pokazując mu niebieskie róże, albo żółte maliny, podobnych osobliwości było w jego ogródku wiele.
-Dzień dobry Etherionie - Powiedział na przywitanie z przyjaznym wyrazem twarzy. Derim miał szczęście starzeć się w sposób dość elegancki. Zadbany, biały jak śnieg zarost na twarzy przedstawiały dostojnego, doświadczonego starca. Z oczu i wyrazu twarzy można było odczytać mądrość, spokój ducha i pewną szlachetność.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Etherion
Poszukiwacz Przygód



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 488
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:42, 17 Lis 2011    Temat postu:

-Witajcie. Odrzekł odwzajemniając uśmiech.
-Nie pomogło prawda? - Nie zaskoczyła go przenikliwość starca do której już zdołał się przyzwyczaić.
-Nie pomogło.
-Tak też myślałem. Chociaż miałem nadzieję że być może to coś da. Niedźwiedzia skała to miejsce szczególne, nam druidom łatwo przychodzi tam kontemplacja i wyciszenie. Tam uczymy naszych następców. Ciebie jednak gnębi to chyba szczególnie bardzo.
-Tak wiele pytań bez odpowiedzi... i zagrożenia o których nawet nie mieliśmy pojęcia, gdyby rzeczywiście się spełniły... aż strach myśleć jak wyglądałby ten świat. Jak może wyglądać jeśli te czarne wizje się sprawdzą...
-Mówiłeś mi... o starym bogu, jego podwładnych, jego artefakcie, upadku jego kraju i o najpotężniejszym żywym stworzeniu jakie kiedykolwiek stąpało po tej ziemi. Etherionie, nie wiecie czy pozostała w tym świecie. A nawet jeśli jest, to wątpię żeby jakakolwiek śmiertelna istota miała jakąkolwiek szansę ją znaleźć.
-Pewności nie ma.
-Nie ma. I pewnie nigdy nie będzie. Nie powinieneś martwić się aż tak na zapas.
-Nie powinienem. To prawda.
-Nie mówię ci żebyś o tym nie myślał, po prostu nie pozwól by te sprawy zakryły ci twoje bieżące życie. Nic dobrego z tego nie wyniknie.
-Mówiąc o sprawach bieżących. Tharrim wspominał że masz do mnie jakąś prośbę.
-Zgadza się. Tharrim ma kilka spraw do załatwienia w moim imieniu w Ven Emeireth, musi dostarczyć leki na rzadką chorobę zakaźną do miejskiego lazaretu. Ponadto zbliża się święto Ksężyca, i wysyłam go by rozmówił się z władzami w tej sprawie. A ostatnio doszły mnie słuchy, że w okolicy grasuje trójka szczególnie niebezpiecznych i wyjętych spod prawa bandytów. Tharrim to mądry i rezolutny chłopak, bardzo go cenię i nie chciałbym by podczas podróży spotkało go coś przykrego. A trudno o kogokolwiek lepszego w walce i bardziej zaufanego od ciebie, wiem że z tobą będzie bezpieczny. Czy mógłbyś towarzyszyć mu w podróży?
-Z ogromną chęcią.
-Dziękuję. Wyruszcie jutro rano. Sprawy są dość pilne.
-Napewno zdążymy na czas. Do ponownego zobaczenia.
-Idź w pokoju Etherionie - Derim powrócił do swych wcześniejszych zajęć podczas gdy Etherion udał się do swej skromnej kwatery. Namiot w którym mieszkał spokojnie wystarczał dla jednej osoby, było też dość miejsca na jego dobytek. Obok łóżka na prowizorycznym stojaku z gałęzi stała jego całkiem nowa zbroja. Ponieważ jego życie coraz bardziej przypominało tułaczkę bez celu, z ogromną ochotą chociaż z nieskrywanym sentymentem, pozbył się swojej starej płytówki. Zamienił ją na elegancką i bardzo ciekawie pomyślaną ciężką skórzaną kurtkę, którą nabył w Dor Waren. Pancerz w jakiś sprytny sposób ukrywał wszyte pod wierzchnią warstwę elementy kolcze i łuskowe wykonane z stali mineralnej, materiału od jakiegoś czasu o którym mówił każdy kowal, metalurg, hutnik i niemal każdy żołnierz w Eratonie. W połączeniu z twardo garbowaną skórą był to pancerz jak na swoją klasę i wagę, naprawdę dobrze chroniący ciało. Oczywiście trudno go było porównywać z pełnymi płytami, ale różnica w swobodzie ruchów była zauważalna odrazu. Etherion nigdy zbytnio nie przejmował się swym wyglądem, chyba że miał iść na wojskową paradę, ale przeglądając się w lustrze wody, podobał się sobie w swym nowym stroju. Przynajmniej uważał że bardzo mu w nim do twarzy. Podobnie jak kurtkę, zamówił również pasujące do niej spodnie, wykonane bardzo podobnie. Przy okazji zmiany zbroi, nabył równierz nowy miecz gdyż jego poprzedni, zwyczajnie pękł podczas jednej z walk. Etherion i tak był pełny podziwu dla tamtego ostrza które służyło mu tak długo. Jego nowy miecz był jak poprzedni, półtoraręczny ale o innym kształcie ostrza, obecne przypominało liść, wąskie przy jelcu, stopniowo rozszerzało się, aż wreszcie ponownie i dość gwałtownie stawało się cieńsze aby uformować ostry szpic. Miał także zupełnie nową broń, połączenie krótkiej włóczni z kosturem magicznym. Jego drzewce wykonane było z druidzkiego drzewa rosnącego w centrum gaju. To dzięki tej broni był w stanie efektywnie walczyć i pokonać "złego ducha" ponieważ te stworzenia są wyjątkowo wrażliwe na magię i ataki fizyczne zadane przy pomocy broni z owych drzew. Bardzo polubił ten przedmiot i rzadko się z nim rozstawał. Nie namyślając się wiele założył kostur na plecy i wyszedł z namiotu. Ponieważ wyruszyć w podróż miał dopiero jutro i nie zanosiło się by miał coś innego do zrobienia, postanowił pójść posłuchać jednej z pieśni Fenainela. Zaraz też udał się pod drzewo w centrum gaju i tak jak inni słuchacze usiadł zwyczanie na trawie i słuchał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Chronicles of Faranna Strona Główna -> Królestwo Eratonu Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Elveron phpBB theme/template by Ulf Frisk and Michael Schaeffer
Copyright Š Ulf Frisk, Michael Schaeffer 2004


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin